Epatowanie hydrokortyzonem

Złapałem w telewizorni kawałek jakiegoś medycznego serialu. Oczywiście szpital, jeden rzucający się w oczy lekarski wymiatacz i same ciekawe przypadki, jeden bardziej nietypowy od drugiego. Można odnieść wrażenie, że w tym szpitalu nie leczy się wyrostków czy powikłań po grypie, ale to co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to lejąca się z każdego dialogu medyczna terminologia. Jakaś defunkcjonalizacja podwzgórza, leki o nazwach przynajmniej ośmiosylabowych, jednostki chorobowe, których nazw nawet na trzeźwo nie da się wymówić bez przygotowania, po prostu gratulacje dla lektora, który musi to wszystko przeczytać bez zająknięcia.

Kogo to kręci? Ja rozumiem, że skoro sam nie oglądam telewizji chyba od kilkunastu lat, powinienem wziąć poprawkę na to, że przez ten czas poziom programów (i widzów) bardzo mocno spadł, ale to jest po prostu śmieszne. Bohaterowie debatujący pół godziny o tym, czy dać zastrzyk i co ma w nim być. Lekarze mówiący do pacjentów szyfrem i pacjenci rozumiejący każde słowo. Coś jak pornografia lub filmy karate: wszystko jest tylko pretekstem do skupienia się na jednym wąskim temacie; obejrzeć jeden film i zna się już cały gatunek.

Zastanawia mnie tylko jeszcze jedna rzecz: jak typowy zjadacz tego serialu rozmawia z lekarzem. Zarzuca mu niewiedzę i dyskutuje o diagnozie, bo w filmie widział coś innego? I jeszcze coś: czy przypadkiem terminologia rzucana widzowi na odlew ma się do rzeczywistości tak samo, jak włamywanie się Emacsem przez Sendmaila?

3 uwagi do wpisu “Epatowanie hydrokortyzonem

  1. Swego czasu czytałem wywiad z policjantem, który bardzo podobnie krytykował seriale "W11", czy "Kryminalni" (sorry, nie oglądam TV, więc mogłem coś pokręcić). Tak więc nie tylko seriale ‚medyczne’.

    A co kłótni z lekarzem, to zwykle tacy ludzie szukają pomocy na temat danej choroby w Internecie, tak więc zwykle to podczas drugiej wizyty domagają się takie a nie innego leczenia itp.

    Polubienie

  2. Mówisz może o wczorajszym odcinku serialu "Dr House"? Ja go uwielbiam, ale nie chodzi mi o stronę medyczną serialu. Tak naprawdę, po dwóch sezonach mam dość nieomylności House’a i nieprawdopodobnego zagęszczenia rzadkich chorób. Dlatego na koniec odcinka na ogół z trudem potrafiłbym powiedzieć, na co w ogóle pacjent chorował. Mnie interesuje sama osobowość tego gościa. Poza tym lubię jego zgryźliwe dowcipy 😛 A z innych seriali "okołomedycznych" to lubię jeszcze "Brygadę ratunkową" ("Third Watch"), czyli mieszankę policyjno-strażacko-ratowniczą. Też ze względu na osobowości bohaterów.

    Oczywiście, z oglądania "Detektytów", "W11" i masy seriali kryminalnych, włącznie z oldschoolowym "Columbo" nic mnie nie usprawiedliwia 😛

    Polubienie

Dodaj komentarz